Polonika - t. II: Polska siedemnastowieczna literatura okolicznościowa ze zbiorów Zamku Skokloster Drukuj
  

 

Polska siedemnastowieczna literatura okolicznościowa
ze zbiorów Zamku Skokloster

 

wydał i opracował

Sławomir Baczewski

 

redakcja naukowa

Dariusz Chemperek i Janusz S. Gruchała

 

Warszawa 2009

Wydawnictwo Neriton

 

 

Do tomu Polska siedemnastowieczna literatura okolicznościowa ze zbiorów Zamku Skokloster wybrano cztery niepublikowane w czasach nowożytnych teksty staropolskie pochodzące ze zbiorów poloników biblioteki Zamku Skokloster w Szwecji. Trzy spośród nich to unikaty. Edycja krytyczna obejmuje anonimowe Treny żałobne (1617?),  Żałosnego a mężnego z światem pożegnania Katarzyny Koreckiej [...] wizerunk pióra Piotra Gorczyna (1618), Erato weselną akademika zamojskiego Stanisława Roszyńskiego (1629) oraz Kolędę autorstwa Jana i Krzysztofa Denhofów (po 1632). Prezentowane w tomie dwa cykle funeralne, epitalamium oraz pieśń życzeniowa należą do literatury powiązanej z życiem rodzinnym członków stanu szlacheckiego w 1. połowie wieku XVII, ilustrując proces przenikania antycznej i renesansowej kultury humanistycznej w życie społeczne Rzeczypospolitej. Dowodzą one, że nowy model edukacji wykształcił rzeszę nie tylko odbiorców, ale i twórców literatury, szczególnie zaś poezji okolicznościowej. Upowszechniała ona wśród szlachty idee i toposy humanistyczne, owocując nierzadko ciekawymi pomysłami literackimi i znajdując praktyczne zastosowanie jako element teatru życia codziennego.

 


 
Spis treści

 

Sławomir Baczewski, Wstęp

Anonim, Treny nagrobne zacnie urodzonym młodzieńcom: Jego Mości Panu Olbrychtowi, pokojowemu Króla Jego Mości, i Jego Mości Panu Janowi Malcherowi, Jego Mości Pana Aleksandra Radzimińskiego, z ziemie żmodzkiej stolnika, synom

Piotr Gorczyn, Żałosnego a mężnego z światem pożegnania Jej Mości Jaśnie Oświeconej Paniej, Paniej Katarzyny Księżny Koreckiej wizerunk

Stanisław Roszyński, Erato weselna Ich Mości Mości Państwu nowoślubnym Małżonkom, Panu Andrzejowi Jarczewskiemu i Pannie Zofijej Grzybowskiej

Jan i Krzysztof Denhoffowie, Kolęda

Komentarz edytorski

Objaśnienia

Słownik dawnych wyrazów i form

Indeks postaci historycznych, biblijnych i mitologicznych oraz nazw geograficznych i etnicznych

 


  
Ze Wstępu

 

Do tomiku Polska siedemnastowieczna literatura okolicznościowa ze zbiorów Zamku Skokloster wybrano cztery niepublikowane w czasach nowożytnych starodruki. Odmiana piśmiennictwa, którą one reprezentują - okolicznościowa poezja życia codziennego - nie doczekała się dotąd syntetycznego opracowania. Jednym z niewielu studiów dostrzegających tę twórczość jako osobną jakość pozostaje praca Ludwiki Ślękowej Muza domowa. Idea badaczki - przedstawienie poezji, która towarzyszyła wydarzeniom życia rodzinnego, w kontekście kultury literackiej - koresponduje z myślą przewodnią niniejszego przedsięwzięcia. Twórczość okolicznościowa, która została tu zawarta, mieści się bowiem w obrębie poezji powiązanej z życiem prywatnym czy wręcz domowym, stanowi jego artystyczną oprawę, dodatkowe tło, dodające splendoru życiu szlachty i arystokracji dawnej Rzeczypospolitej, i przedstawia sobą materiał do badań nad historią literatury jako zjawiska społecznego.

Wszystkie prezentowane w zbiorze teksty powstały w 1. połowie wieku XVII i pochodzą ze zbiorów zgromadzonych przed szwedzkim najazdem na Rzeczpospolitą z roku 1655. Obok wspólnoty losów o umieszczeniu ich razem zdecydował fakt, że dokumentują one obieg kultury humanistycznej w dawnej Polsce, dowodząc, że w porównaniu z okresem wcześniejszym (wiekiem XVI) powiększył się on, ulegając jednocześnie demokratyzacji. Proces ten rozpoczął się w 2. połowie XVI stulecia i nasilił się w XVII w., co ilustruje chociażby wykaz, który zamieściła w swojej monografii o epitalamiach Katarzyna Mroczek. Epitalamia szlacheckie i mieszczańskie na większą skalę pojawiały się właśnie w początkach XVII w. i stały się stopniowo coraz liczniejsze, podczas gdy w stuleciu XVI nie odnotowuje się ich zbyt wielu.

Zjawisko upowszechniania się kultury słowa pisanego ilustrują nie tylko epitalamia, ale także coraz powszechniejsze w czasach Wazów prywatne funeralia.  Stanowiły one jeden z istotniejszych składników spopularyzowanej wersji kultury wysokiej, adaptującej osiągnięcia stulecia poprzedniego do potrzeb piśmiennictwa lokującego się między twórczością adresowaną do autentycznych elit intelektualnych i politycznych a tym, co określa się mianem literatury popularnej, mieszczańskiej czy nawet sowizdrzalskiej. Odbiorcy tych wytworów kultury z równą chęcią jak po panegiryczne wypowiedzi sięgali zapewne  po różnorakie Ezopy, Banialuki i Wyprawy plebańskie. Ci odbiorcy to pisząca i czytająca szlachta (a zapewne także mieszczaństwo), pierwsze pokolenia uboższych członków stanu, które z kulturą umysłową oswoiły się już nie za granicą czy nawet w Akademii Krakowskiej, ale w coraz liczniejszych w ówczesnej Rzeczypospolitej kolegiach jezuickich. Horyzont ich formacji umysłowej wyznaczałyby tutaj klasy gramatyki, poezji, retoryki, a więc humanizm pojmowany jako filologia, oraz pewien ideał wychowawczy, ale także - szkolna rzeczywistość. Wytwarzany przez nich popyt na produkcję literacką sprawił, że w wieku XVII kultura słowa pisanego - także drukowanego - zapuściła silniej korzenie, przenikając w głąb społeczeństwa. Za jej pośrednictwem docierały też elementy tradycji humanistycznej i  dorobek polskiej literatury renesansu.

 

 


 

[1] Zob. Polonika ze zbiorów Zamku Skokloster. Katalog,  oprac. M. Eder przy współpracy E. Westin Berg, Wprowadzenie do lektury M. Eder, red. D. Chemperek, Warszawa 2008.

[2] Okolicznościową poezję polityczną opracował w dużej mierze Juliusz Nowak-Dłużewski; zob. idem, Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce, t. 1-6, Warszawa 1963-1980.

[3] L. Ślękowa, Muza domowa. Okolicznościowa poezja rodzinna czasów renesansu i baroku, Wrocław 1991.

[4] Zob. Aneks, w: K. Mroczek, Epitalamium staropolskie. Między tradycją literacką a obrzędem weselnym, Wrocław 1989, s. 140-161.

[5] Znaczenie tego zjawiska dostrzegł ostatnio Radosław Grześkowiak; zob. idemWstęp, w: Kadasylan Nowokracki, Fraszki i facecje, oprac. R. Grześkowiak, Warszawa 2009, s. 6.


 

 

Jan i Krysztof Denhoffowie

 

KOLĘDA

 

 

Jezus - Bóg i Człowiek w stajence betlejemskiej narodzony

Pieśń

 

Co-ć się dzieje, szczodry Panie?

Zaraz jęczysz, płaczesz, łkanie

Ustkami purpurowemi

Wydajesz między niememi

 

Wołem, osłem, bestyjami,

Wzgardzonemi źwierzętami.

Gdzie stajenka nieużyta

Akwilony drzwiami wita,

 

Gdzie mrozy siwe mieszkają,

Ciepłe lata precz mijają,

Śnieg gdzie mlekiem farbowany

Przyodział spróchniałe ściany,

 

Stajnie ogrodził wałami

I nietrwałemi skałami

Dżdżu zmar<z>łego, kędy ani

Wróblik nędzny, ani łani,

 

Ani zając, ni jelenie

Mogą stawić swoje knieje.

Sowa nawet, nieprzyjazna

Światłości, swojego gniazda

 

Tam nie ma. Eurus z poszycia

Drze słomę, zbójca, pożycia

Gmach nie twego, rozwalona

Ściana jedna, nakrzywiona

 

Oto druga na dół leci,

Dach gęstemi okny świeci,

A podpory zawaleniem

Straszą nagłym i zginieniem.

 

Z alabastru uciosany

Albo z złota pałac lany

Tobie gwoli miałby sławny

Polikletes, grób swój dawny

 

Opuściwszy, robić ręką

I po dziś dzień nam pamiętną,

A szarłatu od Sydona

Zaciągnąwszy, obić łona

 

Ścian nierozumnych. Indyjskie

Perły i miękkie tyryjskie

Dery zdobić miały progi

Twe, królewicu mój drogi,

 

Lecz wszytko opak: żłób - łoże

(Co wżdy czynisz, o mój Boże?)

Panu świata, gdy się rodzi.

Za sługę z wołem uchodzi

 

Osieł uszasty, za gmachy

Pańskie oszarpane dachy.

Kto mi to da, abym w złote

Obrócił się kruszce, w flotę

 

Lub srebra z lochów perwańskich,

Lub w spiże z królestw hiszpańskich,

Lubo w marmur Albanijej,

Lub  w alabastr Enotryjej,

 

Lub w wieczne cedry libańskie,

Lubo w kupresy syjońskie,

Lub w dąb wieki nieprzeżyty,

W cegłę i cegielne nity?

 

Tu byś dopiero  na lata

Wieczne cudo ósme świata

Widział, Jezu, zgotowany

Gmach, pokoje i altany

 

Godne twojej wielmożności,

Mej znak wiernej uprzejmości.

Wy przynamniej zaśpiewajcie,

Wojska nieb ognistych, dajcie

 

Boską cześć Bogu małemu,

Rzewnie w jasłkach płaczącemu,

Obłok dżdżysty niech rozbije

Lutnia, która smutki myje.

 

Trzęś się ziemio, zagrzmi morze,

Pokłońcie się ranne zorze.

I ty, niebo, uderz czołem,

Co ustawnie chodzisz kołem.

 

Alić się Jezus rozśmieje,

Zadatek dobrej nadzieje,

Iże poty nie zaginie

Walecznych Denhoffów imię,

 

Póki Arkturus dżdże rodzi

I Oryjon w Wołu godzi,

Póki skazy nie zna żadnej

Z ognia Wieniec Aryjadnej.

 

Spojrzy, Jezu, Boskim okiem

Na Elżbietę, która krokiem

Cnych Bylofów następuje,

W przednich cnotach gdy przodkuje

 

Przodków swoich. Jej miesięcy

Niech dwanaście, jak najwięcy

Wieków złotych i bez winy,

Ciągną poczwórne godziny.

 

Radość, pokój i wesele,

Zgoda, miłość, przyjaciele

Niech się mnożą i kołowrót

Szczęścia nie skoczy na odwrót,

 

A czas, ociec niepamięci,

Denhoffów sławę poświęci.

Rzekłem, ali-ć słońce z morza

Wyjrzy, szczęśliwości zorza.

 

Płyną wieki Saturnowe,

Mądry lata Janus nowe

Ukował ciche Janowi,

Miłej ojczyzny synowi.

 

Światu sama wieczność powie,

Że Denhoff odważył źdrowie,

Aby pod niebiosa sława

Szła czwartego Władysława.