Strona główna » Projekt » Edycje » Syntezy - t. II: Humanizm. Historie pojęcia - Strona 3
Syntezy - t. II: Humanizm. Historie pojęcia - Strona 3 PDF Drukuj

 

 

Andrzej Borowski

 

Humanizm jako przedmiot współczesnej humanistyki

(fragment)

 

            O to, czym jest humanizm, pytają ludzie niemal w każdym pokoleniu i to poniekąd za każdym razem od nowa, jakby wcześniejsze definicje nie były zadowalające. Zastanawiająca jest ta wytrwałość. Powinna bowiem zobowiązywać próbujących komentować te kwestie zawodowo do namysłu nad nimi szczególnie odpowiedzialnego. Intuicyjnie wyczuwamy chyba w tej wytrwałości i zarazem motywującej ją nieufności nie tylko nadzieję na uściślenie i uwiarygodnienie samego tylko pojęcia. Ważą się bowiem w tych okolicznościach losy autorytetu także i samej wiedzy nazywanej ogólnie humanistyką, jakkolwiek bądź w określonym kontekście, miejscu i czasie ludzie rozumieją i opisują tę dziedzinę poznania.

            Czy w takim razie można dzisiaj próbować odpowiedzieć rozsądnie na pytanie o humanizm w imieniu jednego tylko, spośród współczesnych nam pokoleń, albo – co jeszcze bardziej problematyczne – także w imieniu pokolenia tych, którzy nas właśnie, jako nauczycieli o humanizm pytają? Jak należycie można by odpowiadać? I – co może jeszcze trudniejsze – jak poprawnie o humanizm pytać?

            Wszystkie tego rodzaju pytania chcielibyśmy rozważyć w kontekście kwestii nam najbliższej i najbardziej bodaj praktycznej. Pragnąłbym sformułować ją, unikając naiwności z determinacją wspomaganą optymizmem Thomasa Manna, który już po straszliwych wszakże doświadczeniach I wojny światowej pisał: „Sądziłem, że dopomogę nieco [niemieckiej humanitas] za sprawą tej formy drobnej aktywności”. Otóż powtarzam tę myśl z nadzieją, że możemy „dopomóc nieco polskiej humanitas” przez stworzenie dystansu historycznego do tego pojęcia, to zaś powinno umożliwić skuteczne przywrócenie mu funkcjonalności zarówno w dyskursie naukowym, jak i szerszym, społecznym.

            Uporządkowanie wstępne tego rozległego zbioru kwestii z humanizmem powiązanych i prób udzielania na nie odpowiedzi wymaga przyjęcia kilku podstawowych ustaleń pojęciowych. Trzeba zatem, niejako „od początku”, uniezależniając się od zaszłości (ale ich też nie ignorując), wyodrębnić raz jeszcze kilka problemów zasadniczych i pierwszorzędnych, wyznaczających temat naszej refleksji. Przede wszystkim ustalić wypada mianowicie, czy wciąż jeszcze możliwe jest – a jeśli tak, to pod jakimi warunkami i w jakiego rodzaju dyskursach – posługiwanie się pojęciem „humanizmu” jako nazwą „idei” ponadczasowej, czyli określeniem „prądu wiecznotrwałego” (Stanisław Łempicki). a może jednak trzeba by humanizm wiązać z jedną tylko określoną historycznie formacją kulturową albo odwrotnie – co byłoby alternatywą dla takiego ograniczenia – śledzić rozmaitego rodzaju oddziaływania tej idei (jako formuły prądu umysłowego utworzonego w określonym środowisku i czasie) w późniejszych okresach historii kultury?

            Z tym szerokim, choć już na wstępie zawężonym zespołem problemów wiąże się inny jeszcze zbiór kwestii, dotyczących tym razem zróżnicowania przestrzennego oddziaływania idei humanizmu w jej historycznych, kolejno po sobie następujących konkretyzacjach. Idzie mianowicie o to, by biorąc pod uwagę topografię przestrzennych układów kultury, zapytać czy i na jakich warunkach mówić można o humanizmie (czy raczej o nurtach humanizmu) poza Italią, gdzie prąd ten – w jego wczesnonowożytnej formule – powstał i skąd się wywodził. Pytania z tą kwestią związane są zasadne i wysoce dla humanistyki aktualne. w wydanym zaledwie przed kilkunastoma laty kompendium słownikowym humanistów europejskich, polski humanizm (z zastrzeżeniem oczywiście złożoności etnicznej i wielokulturowości pierwszej Rzeczypospolitej) reprezentuje (dobrze, że przynajmniej on!) tylko Mikołaj Kopernik. Nie ma Jana Dantyszka, Klemensa Janiciusa, Jana Kochanowskiego ani Andrzeja Patrycego Nideckiego, choć jest (wskazuję dla porównania, nie z pretensją do autorów) Geoffrey Chaucer.

            Zatem mamy dzisiaj do czynienia z wieloma rozmaitymi narracjami czy „historiami” (jak to zaznaczono w tytule książki) o humanizmie, ich zaś rozmaitość, czasem nieadekwatność, kiedy indziej zaś błyskotliwość i wielokierunkowość myśli uruchamia mechanizmy racjonalizacji i problematyzacji – naturalne odruchy człowieka myślącego.

            Sformułowanie takich i im podobnych postulatów uświadamia ponadto istnienie niejako „w tle” całej tej problematyki kwestii jeszcze bardziej ogólnej, bo dotyczącej także humanistyki współczesnej. Mam na myśli mianowicie całkiem pierwotną niepewność co do tego, czy pojęcie albo idea humanizmu, których dzieje się rekonstruuje nie są tylko przywoływaną doraźnie i dla kogoś konkretnego wygodną operacyjnie hipostazą i do jakiego stopnia może ona być odporna (bo w przeszłości bywała) na nieuchronnie wokół takich właśnie pojęć czynione zabiegi ideologizujące. Wszak wieloznaczność tego pojęcia, której poświęcić tu trzeba osobno sporo uwagi, przyczyniła się do tego, iż dzisiaj pojęcie „humanizmu” obecne jest także w kilku przynajmniej dyskursach ideologicznych, dalekich od historycznej rzeczowości i historycznego kontekstu, jeśli nie XVIII-wiecznego, to – co jeszcze bardziej niepokojące – renesansowego, znacznie bliższych natomiast niby-wyznaniowej ahistoryczności. z innej jednak strony nie sposób zignorować takich, już XX-wiecznych (nie ideologicznych właśnie), nawiązań do idei humanizmu, które wyraźnie i z budzącą sympatię nostalgią, choć i zarazem z rozbrajającą niekiedy naiwnością, przeciwstawiały i próbują przeciwstawiać nadal tę ideę rozmaitym manifestacjom nowoczesnego barbarzyństwa.

            Wszystko to nie są zresztą jedynie historyczne tematy, które mogą, choć nie muszą, pasjonować badacza dziejów idei. Można bowiem zapytywać o całkiem już nam współczesne kwestie, jak choćby o funkcjonalność pojęcia humanitas w dzisiejszym dyskursie nauk społecznych. Zwłaszcza wobec tych jej nurtów, które kwestionując aktualność wywodzących się pośrednio, nawet z nowożytnego humanizmu, projektów liberalno-demokratycznych organizacji życia społecznego i miejsca kultury w tychże projektach, postulują redefinicję kategorii podstawowych, jak samo pojęcie człowieczeństwa, godności człowieka, a co za tym idzie, również i wzorców wychowawczych człowieczeństwo kształtujących. Byłoby to, jak sądzę, nieodpowiedzialnym podtrzymywaniem złudzenia, gdybyśmy ze względu na estetyczne tylko przyzwyczajenia i intelektualne sentymenty próbowali twierdzić, iż w powrocie do formuł, z których nowożytny humanizm i humanitaryzm (a to coś zupełnie innego!) się wywodzą, można było z jakimkolwiek prawdopodobieństwem poszukiwać pomysłów na to, jak przeciwstawić się kryzysowi „tradycyjnych” (jak się to mówi) wartości z tamtych światopoglądów, jeszcze w poprzednim stuleciu wyprowadzanych, oraz jak powolny rozpad wzorców, na których się opierały, powstrzymywać. [...]



 
 
Odsłon: 567645