Strona 3 z 4
Pieśń I, 2
Wielkim darem niebo cię, Hanno, ozdobiło,
Gdy-ć to dało, w co ludzkim oczom patrzać miło:
Cnoty nienaganione, kształt pięknego ciała,
Dom piękny pięknej dusze, skąd ci wielka chwała.
Równie nie masz; niech zbuja wieść koliczne kraje -
Jednaś, a samej prawdzie i zazdrość przyznaje.
Wiek dawniejszy by cię znał, już by swojej ceny
Nie miały Penelopy i gładkie Heleny.
I ta, gdyby przeciwko tobie jednej stała,
Co swą twarzą w kamienie ludzi obracała,
Jakożkolwiek dla czego, snadź dla swej urody,
Jako wieku dawnego o tym są dowody,
Ta by, mówię, sama swych ozdób się wstydziła
Przed twojemi, a przeto w kamień się wrodziła.
Darmo o Cyprze prawią i o jej tam paniej,
By tu Wenus stanęła, poszłaby tu taniej.
I Kupido, widząc cię, złote strzały swoje,
Łuk i siebie oddałby już w opiekę twoję
I o tej zapomniawszy, co się zowie gładką,
Lub ją dawszy Wulkanom, ciebie by zwał matką.
Niech pracują malarze, niech śliczne obrazy,
Chcąc się światu zalecić, malują bez skazy,
Ciebie żaden nie dojdzie: niewymowne wdzięki
Twarzy twojej godne są snadź anielskiej ręki.
Aniołuś podobniejsza chyba w ziemskim ciele,
Nieba ozdób zamknęły w tobie jednej wiele.
Szczęśliwy, kto cię sobie w towarzystwo wieczne
Zhołduje i dni z tobą powiedzie społeczne,
Rajem będąc onemu. Acz i moja karta,
W której cząstka twych ozdób mała jest zawarta,
Nie mniej będzie szczęśliwa, że się szczyci tobą,
Pięknych cnót i piękności takiejże osobą.
Veteris compositionis
|